Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Niebo w płomieniach - Blog Jarosława Makowskiego Niebo w płomieniach - Blog Jarosława Makowskiego Niebo w płomieniach - Blog Jarosława Makowskiego
Polski Kościół

28.05.2018
poniedziałek

Franciszek swoje, księża (nasi) swoje

28 maja 2018, poniedziałek,

1. Papież Franciszek robi co może każdego dnia, by pokazać, że Kościół jest otwarty. Że aby głosić swoje przekonania, nie trzeba rzucać kamieniami. Nie trzeba potępiać tych, którzy mają inne przekonania. Inne wartości uważają za ważne.

Papież z Argentyny powtarza, że Kościół ma chodzić po peryferiach, a nie zadowolony z siebie czekać, aż ludzie zapukają do jego drzwi. Co więcej, papież akceptuje człowieka takim, jakim jest – zgodnie z jego przekonaniem – że Kościół ma być na wzór szpitala polowego, w którym się najpierw opatruje rany, a później ewentualnie pyta o wyznanie wiary.

Przytoczę choćby ostatnią wypowiedź Franciszka, który zwracając się do osoby nieheteroseksualnej, Juana Carlosa Cruza, powiedział: „Bóg stworzył cię tym, kim jesteś, i kocha cię takim, jakim jesteś”. Dodajmy, że Cruz jest ofiarą księdza pedofila, działającego latami bezkarnie i krytego przez chilijskich biskupów, którzy tuszowali wybryki kolegi po fachu. Jak wiemy, w ostatnich dniach cały episkopat Chile podał się z tego powodu do dymisji.

2. Dlaczego o tym piszę? Otóż przeczytałem w mediach społecznościowych wyznanie Mikołaja Marcinkowskiego, który był przez 12 lat ministrantem. Ale naraził się, rozumiem, swojemu proboszczowi, gdyż w Koninie przyłożył rękę do zorganizowania Marszu Tolerancji.

Mikołaj słusznie, co wynika z relacji rozmowy z proboszczem, powołał się na nauczanie papieża Franciszka. To o tolerancji, szacunku, otwartości. Jednak nie spotkało się to ze zrozumieniem duchownego. Młody człowiek pisze, że kończy swoją posługę ministrancką. I że takie rozmowy jak ta z własnym proboszczem sprawiają, że ludzie porzucają Kościół.3. Pierwsza myśl, jaka mnie nawiedziła po przeczytaniu relacji Mikołaja Marcinkowskiego, to słowa ks. Józefa Tischnera, które są niestety aktualne. Tischner mówił, czym spowodował powszechne oburzenie, że nie spotkał nikogo, kto straciłby wiarę po przeczytaniu Marksa, ale spotkał wielu, którzy tracili wiarę po rozmowie z własnym proboszczem.

Po drugie, okazuje się, że Franciszek może głosić katolicyzm otwarty, ale duża część naszych księży nic sobie z tego nie robi. A potem się dziwi, że ludzie mówią: „Franciszek tak, polski Kościół nie”.

I rzecz ostatnia: nie znam, ba, jestem przekonany, że nie ma innego oblicza chrześcijaństwa niż to otwarte, tolerancyjne, życzliwe i przyjazne. Dlatego wszystkim, którzy zwracają Kościołowi bilet, powtarzam starą zakonną maksymę: „Dłużej klasztora niż przeora”.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop