Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Niebo w płomieniach - Blog Jarosława Makowskiego Niebo w płomieniach - Blog Jarosława Makowskiego Niebo w płomieniach - Blog Jarosława Makowskiego

30.04.2018
poniedziałek

Godna obojętność abp. Hosera

30 kwietnia 2018, poniedziałek,

Kiedy widzisz krzywdę, jaka dzieje się najsłabszym, i zachowujesz obojętność, to jesteś za tę krzywdę współodpowiedzialny.

1. Od kilkunastu dni w Sejmie trwa dramatyczny protest osób z niepełnosprawnością i ich opiekunów. Ci cisi bohaterowie – bo tak trzeba ich nazwać – walczą dziś o godność i szacunek. Widzą i rozumieją to Polacy: prawie 90 proc. z nas dałoby 500 zł protestującym!

2. Ale rząd jest nieugięty. Mimo że w budżecie na rok 2016 było zarezerwowanych 600 mln właśnie na ten cel. Co więcej, im bardziej dramatyczne stają się protesty, tym bardziej politycy partii rządzącej stają się brutalni. Oczywiście na gruncie języka. Posłanka PiS Bernadeta Krynicka protest rodziców osób z niepełnosprawnością określiła mianem… „cyrku”. Krótko: osoby z niepełnosprawnością i ich opiekunowie raczej nie mogą liczyć na współczucie ze strony partii władzy.

Oczywiście naturalnym sojusznikiem wydaje się Kościół. Duszpasterze. Kilka dni temu publicznie zastanawiałem się nawet, dlaczego do protestujących do Sejmu nie przyjdzie żaden duszpasterz. I oto przyszła odpowiedź ze strony Kościoła. Jej autorem jest abp Henryk Hoser.

Co powiedział hierarcha, pytany, dlaczego Kościół milczy? Krótko: „Kościół nie jest stroną w tym sporze” – rzucił arcybiskup. I przekonywał, że protestujący spędzają drugi tydzień na sejmowych posadzkach, bo ich „zaplecze polityczne” chce „zaostrzyć spór polityczny w Polsce między obozem władzy a obozem przeciwnym”.

3. Stanowisko hierarchy zdradza brak współczucia i empatii wobec najsłabszych. Nie mówiąc już o tym, że arcybiskup mówi tak, jakby nigdy w życiu nie czytał ewangelii, jakby nie słyszał o błogosławieństwach, a nawet jak czytał, to nic nie zrozumiał. Nie wziął sobie do serca. A przecież Robotnik z Nazaretu mówi wprost: „Byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie. Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili” (Mt 25, 35-45).

Kiedy widzisz krzywdę, jaka dzieje się najsłabszym, i zachowujesz obojętność, jesteś za tę krzywdę współodpowiedzialny. Po co nam więc Kościół, po co duszpasterze, którzy widząc krzywdę, zachowują obojętność albo praktykują cynizm, mówiąc: „nie są stroną w tym sporze”. W innych przypadkach – jak spór o in vitro, antykoncepcję, fundusz kościelny itd. – Kościół nigdy nie powiedział, że nie jest stroną.

Dlatego na koniec chcę powtórzyć: katolicyzm i chrześcijaństwo są zbyt cenne, by pozostawić je w rękach hierarchów, którzy widząc ból i krzywdę człowieka, praktykują „godną obojętność”.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop